8.05.2013

06. "Poprawka: Mnie się nie ignoruje!"


Pisane przy: Grey Revell - Gone Gone


RAITA [Poniedziałek - 12.09.2005]
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, brunetka podążyła zaraz za mną. Naszym oczom ukazał się niewielki pokój z trzema oknami na ścianie po lewej, które oświetlały całe pomieszczenie. Po prawej wisiała tablica ogłoszeń, a przy ścianie naprzeciw nas stały wysokie półki, na których leżały czarne i niebieskie segregatory oraz książki. Przed meblami, gdzie od razu powędrował mój wzrok, stało długie biurko z trzema obrotowymi krzesłami. Na jednym z nich siedział przewodniczący, Aaron Bale, otoczony jakimiś kartotekami i aktami uczniów. Był tak pochłonięty swoją papierkową robotą, że nawet nie zauważył, że ktokolwiek zawitał do jego skromnych progów.
- To jest pokój rady uczniowskiej, ten brunet za biurkiem to sam we własnej osobie przewodniczący, który swoją pracę, jak na przykład oprowadzanie nowych uczniów, zawsze zrzuca na mnie. - Mówiąc to założyłam ręce pod piersiami i spojrzałam znacząco na chłopaka. Ten jakby dopiero teraz zauważył naszą obecność, ocknął się. Odrywając się od pracy spojrzał na nas zdezorientowany, jednak po chwili na jego twarzy pojawił się łagodny uśmiech. – Tak, więc jeżeli cokolwiek kiedykolwiek będziesz potrzebowała to na pewno nie przychodź tutaj – wytknęłam język w stronę Aarona.
- Łamiesz mi serce – odezwał się i lekko zarumieniony złapał się za tył szyi, jak to miał w zwyczaju robić w takich sytuacjach. – Nazywam się Aaron Bale, wbrew pozorom – tutaj znaczącą spojrzał na mnie – jestem bardzo pomocny. - Te słowa skierował już wprost do brunetki, która tylko kiwnęła głową ze zrozumieniem i cicho wymamrotała swoje imię.
I wtedy nastała ta cisza. Ta niezręczna i bardzo mnie denerwująca cisza, która wzmagana była nerwowymi ruchami ręki bruneta o kanty kartek. Westchnęłam głośno. Żadne z nich nawet się nie ruszyło. Dobra, dość tego.
- To, co, idziemy dalej? – Zagadnęłam i dopiero teraz brunetka drgnęła i ruszyła za mną w stronę drzwi.
Od spotkania z Lukasem w sali gimnastycznej słowem się nie odezwała i cały czas fruwa głową ponad chmurami. Co więcej żadne z nich nie chciało mi powiedzieć skąd się znają i dlaczego tak zareagowali na swój widok. Cholera, będę zmuszona wziąć Lukasa na spytki.
- Selina, nie masz nic przeciwko żebym trochę porozmawiał z Raitą na osobności? – Spytał, jak zwykle używając tej formalnej gadki.
Ciemnowłosa przytaknęła i sama przekroczyła próg tego pomieszczenia. Ledwo drzwi się zamknęły za dziewczyną, a ja już poczułam ręce Aarona na swoich pośladkach i jego usta wpijające się w moje. Lekko jęknęłam z rozkoszy, po czym zaśmiałam się krótko.
- Tęskniłem – wychrypiał pomiędzy pocałunkami, na co uśmiechnęłam się lekko, jednak nic nie odpowiedziałam.
Przyznam, że przez te dwa miesiące wakacji ani razu nie myślałam o brunecie. Jakoś… Sama nie wiem, po prostu nie czuje do niego żadnego przywiązania. Fakt, pociąga mnie, bo ma cholernie gorąco podniecające ciało, ale to było by na tyle. Oprócz wzajemnej chęci wyładowania się na tle seksualnym nic nas nie łączy. Zazwyczaj po wszystkim wymieniamy kilka do niczego niedążących zdań i rozchodzimy się w swoje strony.
- Jestem cholernie zazdrosny – mówiąc to zjechał pocałunkami na moją szyję. Odchyliłam lekko głowę do tyłu, dając mu tym samym większe pole do manewru. – Ci dwaj wiecznie się kręcą obok ciebie. – Pewnie miał na myśli Lukasa i Jerome’a. Tylko, że to są moi przyjaciele, to chyba normalne, że dużo czasu spędzamy razem. - Ostatnio zauważyłem, że do tego grona dołączył jakiś Azjata  – Odsunęłam się od niego, na co chłopak westchnął ciężko.
Doskonale wiedział, że nie lubię, kiedy drąży. Natomiast ja wiedziałam, że mówi to nie bez przyczyny. Aaron jest facetem, który uwielbia rozkochiwać w sobie dziewczyny, udając uroczego i nieśmiałego, by potem je porzucać. Nienawidzę takiego zachowania, dlatego już na początku dałam mu do zrozumienia, żeby nie pogrywał ze mną w ten sposób. Żeby nie mówił takich rzeczy, kiedy doskonale wiem, że nie jest w tym szczery. Jednak czasem, tak jak dziś, zapominał się.
- I jeszcze do tego ta sytuacja na rozpoczęciu – kontynuował, mimo, iż wiedział, że kompletnie mi się to nie podoba. Ba, że miałam widoczny mord w oczach. – Poza była niesamowicie seksowna, ale dlaczego on? – Zadał pytanie zerkając na mnie dziwnym wzrokiem.
Spojrzałam na niego spode łba. Jak zwykle miał wysokie mniemanie o sobie. Pieprzony, zadufany w sobie palant.
- Nie musisz być zazdrosny, nie jesteśmy parą, pamiętasz? – Przypomniałam mu oschle, na co lekko się wzdrygnął. – Poza tym, tym bucem akurat przejmować się nie musisz. - Prychnęłam na samo jego wspomnienie.
Brunet jakby rozpogodził się lekko i jak zwykle, uśmiechnął się łagodnie. Podszedł bliżej mnie i chciał wykonać jakiś ruch, jednak mój wzrok zmroził go na tyle, że wycofał się ze swojego zamiaru.
- Idę już, bo jeszcze dostanę opiernicz od dyrektora, że się obijam – westchnęłam cicho na samo wyobrażenie ile jeszcze przede mną kilometrów do przejścia po tej szkole.


SELINA [Poniedziałek - 12.09.2005]

Karwasz twarz! Czemu nie mogę wyrzucić go z głowy? Cały czas przed oczami pojawia mi się obraz uśmiechniętego blondyna i za Chiny nie umiem się go pozbyć!
- Co ty wyprawiasz? - usłyszałam głos dochodzący z prawej strony. Nawet nie musiałam odwracać wzroku, żeby wiedzieć, kto to był. Szkoda tylko, że ślęczę już ponad dziesięć minut na holu czekając aż oni sobie "porozmawiają". Proszę ja was! Odkąd brunet podniósł wzrok było widać, że z chęcią przećwiczyłby z nią wszystkie pozycje z Kamasutry!
- Próbuję wyrzucić coś z głowy - mruknęłam i po raz kolejny zatrzęsłam głową z nadzieją, że to może pomoże. Bo teraz nie dość, że blondyn gdzieś się po niej pałęta, to jeszcze w zakamarkach błąkają się Raita i A-jakiś-on w jednoznacznej sytuacji...
- Przestań. Wyglądasz jakbyś miała pląsawice - rzekła surowo.
Jak na zawołanie wyprostowałam się sztywno. Ta dziewczyna... Ona jest dziwna i irytująca, ale ma w sobie coś takiego... Coś takiego, że po prostu nie możesz się jej sprzeciwić. Ten jej wzrok. Czujesz jakby przeszywał cię na wylot. Jakby bezproblemowo czytała twoje myśli i najgorsze, że wydaje się jakby miała je tam gdzie grzbiet kończy swą szlachetną nazwę. Denerwowała mnie, jednak wiedziałam, że bez względu na wszystko, to właśnie jej muszę się kurczowo trzymać. Ah, ta ironia losu...
- Została nam jeszcze sala chemiczna i budynek A mamy z głowy - uświadomiła mnie po krótkiej ciszy i nic nie dodając, po prostu ruszyła przed siebie. Nawet nie obejrzała się, by upewnić czy na pewno za nią podążam. Doprawdy, kim jest ta dziewczyna?
Nagle moich uszu, jak i za pewne większej połowy uczniów na korytarzu doszły przedziwne jęki, które, jak później się okazało, należały do jakiegoś młodego chłopaka w białym szlafroku. Biedny szatyn był ciągnięty za ucho w żelaznym uścisku przez drobną brunetkę, którą w życiu nie posądziłabym o zasób tak wielkiej energii. Była wyraźnie zdenerwowana i miała gdzieś wzrok innych uczniów oraz błagania tego bezbronnego nieszczęśnika. Uparcie szła przed siebie nie zważając na nic. Co mnie bardzo zdziwiło nikt jej nie przeszkodził w pastwieniu się nad około piętnastoletnim chłopcem. Nie było żadnych nauczycieli w pobliżu. Nawet dla upewnienia rozejrzałam się w dwie przeciwne strony.
Nagle usłyszałam plask. Odwróciłam wzrok od wściekłej brunetki i przeniosłam go na moją przewodniczkę. Miała przyłożoną dłoń do czoła, prawdopodobnie właśnie ich zderzenie wywołało ten plask, oczy przymrużone, a mina wskazywała, że wyraźnie ubolewa nad czyjąś głupotą. Po chwili wzięła głęboki wdech i wypuszczając powietrze rozluźniła się.
- Spinelly, co ty wyprawiasz? - spytała zrezygnowanym tonem, kierując swe słowa w stronę owej sadystki.
- Idę nakopać Davidowi - mruknęła niewzruszona dziewczyna i na moment przystanęła przed nami.
- A ten bezbronny chłopak jest ci potrzebny, bo... - kontynuowała umyślnie urywając w połowie, aby brunetka miała szansę na wypowiedź. Dziewczyna spojrzała na nią spode łba. Przysięgam na moje boskie botki od Versace, że gdyby jej wzrok miałby w sobie laser lub moc spalania żywcem, to po blondynce pozostałaby tylko marna kubka popiołu.
- Bezbronny? - prychnęła powtarzając słowa Raity. - Leszcz pokazuje mi drogę do tego debila - odpowiedziała na pytanie, nie komentując już swojego wcześniejszego powątpiewania.
Czułam się dziwnie tak stojąc i przyglądając się z boku ich dziwnej rozmowie. Rozmawiają jakby w ogóle mnie tu nie było. Nienawidzę, gdy ktoś mnie ignoruje. Poprawka: Mnie się nie ignoruje!
- Cześć, jestem Selina - przedstawiłam się sama, skoro blondynka nie raczyła tego zrobić.
Brunetka spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem. Jakby chciała dać mi do zrozumienia, że ta informacja obchodzi ją jak tęcza ślepe dziecko.
- Nel - warknęła cicho Raita i szturchnęła ją lekko w ramię. Ta wywracając oczami westchnęła ciężko.
- Spinelly, miło mi - mruknęła w moją stronę kompletnie niezainteresowana.
Karwasz twarz! Ci ludzie są ślepi czy co? Przecież jestem Selina Oihane Diabelsko-Boska Hale, do cholery! Przecież, jestem tak seksowna, że nikt nie powinien przejść obok mnie obojętnie! Nawet płeć piękna! Powinni pławić się w moim blasku i płakać ze szczęścia, że uczęszczam z nimi do... tego czegoś, co oni nazywają "szkołą"! Powinni mdleć, gdy do nich mówię! A oni? W ogóle nie są zainteresowani moim przybyciem i moją osobą, ba! Ignorują mnie! Gdzie ja do cholery trafiłam?!
- Nie, tylko nie on. - Przerażone słowa brunetki wyrwały mnie z zamyślenia.
Źrenice niebezpiecznie się jej powiększyły, a mocny uścisk na uchu chłopaka widocznie zelżał, bo aż wypuścił powietrze z ulgą. Jej twarz zalała czerwień, a ja w zaciekawieniu odwróciłam wzrok, który prawie natychmiast padł na dobrze umięśnionego Azjatę, który swe kroki kierował w naszą stronę uśmiechając się przy tym szeroko.


SUSANNAH [Poniedziałek - 12.09.2005]

Dzwonek zabrzmiał w obu budynkach szkoły, na który momentalnie zareagowałam podnosząc swe pośladki z krzesła. Szybko wrzuciłam książki do torby i pognałam do drzwi od sali. Nie zawracając sobie głowy wsadzaniem niepotrzebnych mi podręczników do szafki, od razu wybiegłam ze szkoły, kierując swe kroki w kierunku domu bruneta. Dzisiaj rano napisał mi, że się nabawił jakiegoś choróbska i nie będzie go w szkole. Miałam go odwiedzić dopiero za dwie godziny, ale skoro odwołano nam ostatnie dwie lekcje, to pomyślałam, że zrobię mu niespodziankę.
Przemierzając ścieżki parku rozmyślałam nad naszym związkiem. Jesteśmy ze sobą dziesięć dni, a znamy się od dwunastu. To bardzo mało, jednak od samego początku czułam, że z Oskarem łączy mnie coś wyjątkowego. Sama nie umiałam tego określić. Może przekonywał mnie jego charakter? Czułość? Dobroć? Uprzejmość? Skromność? Bystrość? Delikatność? A może sposób bycia? To, jaki był uroczy, gdy się uśmiechał? To, jak się czerwienił, gdy był zakłopotany? To, jak jego oczy świeciły się, gdy napotykały moje? Coś na pewno w nim było. Coś, co pomimo małego okresu czasu pozwoliło mu zbliżyć się do mnie, zdobyć moje zaufanie i w pełni przekonać, że on na pewno nie jest jak inni faceci, którzy mnie skrzywdzili.
Moja wędrówka skończyła się przy bukowych drzwiach. Zapukałam mocno i poczekałam chwilę, lecz nikt nie przyszedł mi otworzyć. Zdziwiłam się, bo doskonale słyszałam, że ktoś jest w domu. Co więcej, wnioskując po odgłosach dochodzących z głębin, ten ktoś, a raczej dwójka ktosiów robiła coś bardzo niestosownego. Oskar wspominał, że mieszka ze starszym bratem, który nie stroni sobie od 'zabaw' w środku dnia, a także, że najczęściej w takich sytuacjach, gdy jest w domu, to zamyka się w swoim pokoju ze słuchawkami w uszach. Dlatego niewiele myśląc weszłam do jego domu i korytarzem udałam się pod drzwi do jego ‘królestwa’. Zdziwiłam się bardziej zdając sobie sprawę, że te ‘dźwięki’ dochodzą zza tych sosnowych sklejek przede mną. Drżącą ręką bardzo powoli nacisnęłam na klamkę, która z oporem mi ustąpiła i lekko uchyliłam drzwi. Ta mała, zaledwie dwucentymetrowa, szpara udostępniła mi widok, którego miałam nadzieję nigdy nie zobaczyć.
Dwójka w najlepsze się pieprzących nastolatków. Ha! Gdyby tylko tyle! Gdyby tylko jedna z tych osób nie była brunetem o zniewalająco klonowych oczach!
Adrenalina we mnie wzrosła, dokładnie wprost proporcjonalnie do złości. Miałam ochotę wejść tam, powyrywać tej flądrze włosy z głowy, jak i łonowe, upieprzyć tępym tasakiem przyrodzenie tego zakłamanego frajera, urządzić im waterboarding i na koniec spalić cały ten dom, wraz z ich nędznymi, poszatkowanymi ciałami w środku.
Jednak nie zrobiłam żadnej z tych rzeczy. Nie mogłam, nie potrafiłam. Szok i zdrada przewyższały wszystko. Jedyne, co zdążyłam wykonać zanim wybuchłam płaczem, to wybiec z tamtego, przeklętego domu i przebiec całą trasę do swojego pokoju. Potem czułam tylko nieprzyjemnie zimną ścianę na plecach, po której zjechałam w dół oraz gorące łzy, który wypalały ścieżki na moich policzkach.


Nie wiem ile minęło. Sekunda? Minuta? Godzina? Może kilka? Nie obchodziło mnie to. Właściwie nic mnie teraz nie interesowało. Nawet gdyby do mojego pokoju wtargnął sam Barack Obama w stroju baletnicy siedząc na jednorożcu i proponując wyprawę na drugą stronę tęczy, to też bym nie zwróciła na to najmniejszej uwagi. Wciąż siedziałabym na zimnych panelach, które miały szare plamy od wyschniętej kałuży z łez. Już nie płakałam. Jak widać albo kiedyś ta studnia się kończy, albo moje oczy zdecydowały, że specjalnie z powodu tego palanta, nie będą produkować więcej łez. Może to i dobrze? Już i tak będę miała jutro opuchnięte oczy i ogólnie będę koszmarnie wyglądać.

Nagle usłyszałam do głębi znany mi dźwięk przychodzącej wiadomości w komunikatorze. Podniosłam wzrok i przerzuciłam go na łóżko, na którym leżał laptop. Doskonale wiedziałam, kto to. Jednak nie byłam pewna czy chce z nim rozmawiać. Jestem pewna, że on byłby w stanie poprawić mi humor, jednak ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Nie miałam siły się podnieść.
Po raz kolejny moich uszu dobiegł ten charakterystyczny dźwięk. Przetarłam rękawem beżowego sweterka policzki oraz oczy. Zbierając w sobie siłę powoli podniosłam się stając chwiejnie na nogach, które całkowicie mi zdrętwiały. Rozruszałam je delikatnie robiąc małe koła w powietrzu i kręcąc stopami na boki. W końcu podeszłam do łóżka i siadając na jego krawędzi usadowiłam sobie laptop na kolanach. Odchyliłam lekko ekran, a moim oczom ukazało się okienko rozmowy, a na nim dwie wiadomości. Natychmiast pochłonęłam je wzrokiem.


ma_lignos: Witaj Susannah, córko Dominic’a i Katherine!



Moje usta wygięły się w niemrawym uśmiechu. Doskonale wiedział, że uwielbiam sagę Władcy Pierścieni i to jak mieli w zwyczaju się pozdrawiać bohaterzy tych książek.



ma_lignos: Co się stało?



To dziwne. Człowiek właściwie zupełnie mi obcy… Właściwie wiedzący o mnie wszystko, lecz oddalony o wiele setek kilometrów ode mnie, od razu zauważa, że coś ze mną nie tak, mimo, że nawet mnie nie widzi.

Zawahałam się nad odpowiedzią. W sumie, co miałam mu napisać? Że znowu zostałam zraniona? Że jestem głupią, naiwną idiotką? Przecież każdy o tym wie, nawet on. Jednak… Postanowiłam mu odpisać. Wiedziałam, że nie muszę napisać wiele, on i tak zrozumie.


zaczarowana_szczęściem: Kolejny raz do kolekcji.



Prychnęłam, kiedy moje oczy natknęły się na nazwę mojego nicku. Strasznie kuje mnie w żołądku za każdym razem, gdy pomyślę sobie, jak bezmyślnie dałam się oszukać.



ma_lignos: Mówiłem Ci, żebyś nie ufała płci przeciwnej.

zaczarowana_szczęściem: I mówi to facet. Powiedz... Dlaczego z Was takie kłamliwe szmaty?


Wzdrygnęłam się, kiedy przeczytałam swoje słowa, które już powędrowały w cyberprzestrzeń. Naprawdę rzadko używałam wulgaryzmów. Zawsze od tego stroniłam, w zasadzie potępiałam wszystkie słowa, które zaliczały się pod miano tej grupy.



ma_lignos: Wspominałem Ci wiele razy, że nie mam powodów, aby Cię okłamywać. Ty jesteś w Stanach, ja w Finlandii. Prawdopodobnie nigdy się nie spotkamy, więc nie mam, czego żałować.



Mimowolnie uśmiechnęłam się czytając te trzy zdania. Mimo, że napisał to w sposób jakby chciał mi dać do zrozumienia, że jest mu to obojętne, to jednak wyznał, że jest ze mną w stu procentach szczery. Tylko czy mówi prawdę? Czy może jest kolejną, kłamliwą szują? Skąd mam mieć pewność, że to wszystko, co dotychczas mi napisał jest prawdą? A może wcale nie siedzi w Finlandii tak jak twierdzi, tylko jest jakimś zboczeńcem, który mnie podgląda przez teleskop w swoim domu?

Eh… Za dużo myślę i popadam w paranoję. On… Piszę z nim odkąd oboje skończyliśmy po dziewięć lat. Sama nie wiem, jakim cudem nasza znajomość, bo przecież tylko internetowa, tak długo przetrwała. Czasem wysyłamy sobie zdjęcia tego, co widzimy przez okno, czasem zdjęcia zrobione w podróży. Jednak na żadnym z nich nie widnieje nasza osoba czy ktoś z kręgu naszych bliskich. A mimo to, że kompletnie nie wiemy jak wyglądamy, to łączy nas ta dziwna więź, dzięki której ufamy sobie nawzajem. Kiedy mamy problem zawsze jesteśmy dla siebie oparciem. Jest dla mnie równie ważny jak moja rodzina i ta czwórka wariatów, która codziennie wywraca moje życie do góry nogami.


zaczarowana_szczęściem: Dlaczego musisz być tak daleko?



Nad tym pytaniem często ubolewałam i zawsze byłam ciekawa czy on też myśli w ten sposób. Czy on też pragnie, abyśmy kiedyś się spotkali? Czy może dla niego to zwykłe, chwilowe oderwanie się od rzeczywistości, by później w ciągu życia zapomnieć o tym, o czym pisaliśmy?



ma_lignos: Życie? Los? Przeznaczenie? A może po prostu pech lub wypadek przy inkarnacji?

zaczarowana_szczęściem: Nie próbuj mnie rozśmieszać!
ma_lignos: Och, wybacz, Złotko.


Złotko… Jest jedyną osobą na całym świecie upoważnioną by tak do mnie mówić. Z początku nienawidziłam tego, jednak z czasem się przyzwyczaiłam. Później czułam się dziwnie, kiedy ktoś inny tak do mnie mówił, a teraz? Karcę wzrokiem wszystkich, którzy odezwą się do mnie w ten sposób.



zaczarowana_szczęściem: Wiesz, co jest najgorsze?

ma_lignos: Mimo, że nic dla Ciebie nie znaczył, Wasza znajomość trwała mniej niż dwa tygodnie, to i tak mu zaufałaś i właśnie to Cię boli?


Bezbłędnie trafił w sedno. Jak on to robi?



zaczarowana_szczęściem: Jesteś oddalony ode mnie o ponad sześć tysięcy kilometrów, a wiesz o mnie więcej niż nie jedna mi bliska osoba.

ma_lignos: Tak ten świat złożony jest.


Gorzka prawda. Jak ja jej nie znoszę.



zaczarowana_szczęściem: Dziękuję Ci, Aiden.



Dziękuję Ci, Aiden.


______________________________________________________________
O ja cież kręcę! Nie opublikowałam niczego przez ponad trzy tygodnie...
Ale wiecie co? Specjalnie dla Was zarwałam nockę, cała posiniaczona, obolała, chora...
I w końcu napisałam rozdział szósty! Możecie być ze mnie dumne, pozwalam ;]
Następny, następny... Sama nie wiem. Nie obiecuję, bo ze mną to ciężko o dotrzymanie obietnicy. Jednak postaram się długo nie zwlekać ;)

Jak Wam podobają się:
Perfidny i egoistyczny Aaron? Szczery i zabawny Aiden?
Przyznam, że obydwoje dużo namieszają w życiu bohaterów ^^

Oh, i szablon! W tamtym coś mi się zepsuło, więc postanowiłam trochę go zmienić. Mam nadzieję, że wygodnie Wam się na nim czyta, bo tak jest prawda? ;>

Xoxo, już za 21 minut trzecia w nocy, więc dobranoc lub dzień dobry, jak która woli, kochane ;*

6 komentarzy:

  1. Ekhem, czas na komentarz.xd
    Hm, perspektywa Raiti.. Miałam facepalma, jak ją czytałam. Że oni niby eee? No, że wiesz. Mi się to nie podoba ja złożę skargę do prokuratury, czy gdzie tam no i.. Weź Raita się ogarnij, co? Wiesz i tak Cię kocham, ale już bez przesady, słonko.
    Ja normalnie nie wyrobię. Hahahhahaha. No widzisz Selina nie wszyscy muszą Cię tu lubić. I tak trzymać! A szczególnie Raita i Joe. No wiem, żę z Joe się jeszcze nawet nie spotkała, ale jak ja jej do jasnej ciasnej nie lubię. Fajnie, że jesteś jakaś tam ktoś, ale uwierz mi złotko, mało osób to obchodzi.xd
    Susannah. Ja prdl. No i po co chłopakom ufać? No właśnie, też tak myślę. A ten ten, wiesz to, nawet fajny jest. Polubiłam gościa trochę ;>
    No to już tylko czekam na więcej Joe i Raiti do pełni szczęścia.
    Pisałam już to, ale co mi tam. Powtórzę, że normalnie kocham Cię. Genialna jesteś. Masz taki styl pisania, że aż mrrrrraauuu ;*
    Taagg mój nieogarnięty komentarz, ale cóż.. Czekam na nastęny, który bęzie SZYBKO ^^
    Szablon prześliczny <3
    Tak, tak jesteśmy dumne ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Omnom mnom...
    Doczekałam się rozdziału! Me serce się raduje! ^^
    Ten Aaron to egoista jakich mało! Nie lubię go, a jak jeszcze coś będzie kombinował, żeby popsuć, to co będzie pomiędzy Raitą i Joe (bo będzie 'coś', prawda?), to nie ręczę za siebie, przysięgam!
    Swoją drogą niesądziłam, że z Raity taka niegrzeczna dziewczynka. O Boże, co ja pieprzę... O.o
    Niepodoba mi się Selina!!! Jest... Jest, no po prostu jest! A nie powinno jej być! Dopiero drugi rozdział z nią, a już działa mi na nerwy! Grrr...
    Susannah jak zwykle urocza i... niestety naiwna. Ja nie chcę żeby ona cierpiała! Niech ten cały boski Aiden przyleci z tej swojej zakichanej Finlandii i niech mi tu ją 'pociesza'. Boże... Przez ciebie mam zboczone myśli!
    Czekam na następny! ;*
    Obym nie musiała czekać długo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, jeszcze coś, ten waterboarding w wykonaniu Susan musiałby niesamowicie wyglądać! Może jednak w ramach zemsty uraczy tą torturą Oli-Jestem-Totalnym-Idiotą-I-Dupkiem-viera? ;>

      Usuń
  3. Obscene_Dangerous10 maja 2013 15:55

    Hahaha, nie no nie mogę! Spinneli rządzi! Ona jest po prostu zajebista! Jestem ciekawa kto to jest ten cały David?! O.o A Selin... Ona jest dziwna i jej nie lubie! To jest zła wiedźma. Trafisz do elity?! Proszę cię, dziewczynko! Chyba prędzej ślimaki zaczną latać, jak w super mario xd
    Dziewczyno, rozkręcasz się!!! Jesteś po prostu genialna! Gdzie ty się nauczyłaś tak pisać? O.o
    Czeeeeeeekam na następny, bo ten był gkdsabrcaknsfgs! Boski po prostu!
    Czeeeeeeekam!!! ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. jeszcze raz przepraszam, że dopiero dzisiaj dodaje komentarz.
    Odpowiadając na pytanie: "Jak Wam podobają się:
    Perfidny i egoistyczny Aaron? Szczery i zabawny Aiden?"
    Aaron... ciekawe imię. Znam tylko jednego Aarona (Aaron Carter brat Nicka Cartera). Chodzi mu tylko o seks i przyjemność, ale przecież jest zazdrosny, więc może jednak coś do niej czuje?
    Aiden... Mam 2 koleżanki z którymi poznałam się przez internet i od 2 lat utrzymujemy ze sobą kontakt. Znają mnie lepiej niż osoby które widzą mnie na co dzień, więc rozumiem Susannah. Żal mi jej... jest młodą osobą a została tyle razy skrzywdzona... ehh nie fajnie;/ Mam nadzieję, że Aiden przyjedzie do niej i będą razem ^^
    Co do rozdziału, stwierdziłam, że muszę jeszcze raz wszystkie rozdziały przeczytać od początku, bo za dużo zapomniałam.
    W pewnym momencie doszłam do wniosku, że ta szkoła jest dziwna:D a ludzie w niej nie zachowują się jak normalni uczniowie ;p I to chyba najbardziej mi się podoba ^^
    Czekam na kolejny rozdział ^^ Już niedługo prawda?

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam, ale niestety nie miałam czasu. Mam do ciebie dwie sprawy, jeżeli mogłabyś odpisać.
    1. Zrobiłabyś dla mnie szablon dokładnie taki jak ty znaczy inna kolorystyka i obrazek tylko taki wzór.
    2. Jak mogłabym nazwać główną bohaterkę, bo ty masz fajne pomysły.

    OdpowiedzUsuń